PIERWSZY DZIEŃ W STAJNI NIMFY
Obudziłam się akurat o 9:30, z wielką (nie chęcią) otworzyłam oczy. Po paru bezsensownych minutach leżenia i gapienia się w sufit, wstałam i leniwie rozciągnęłam się. Wzięłam prysznic, umyłam zęby, ubrałam się i coś zjadłam. Wychodząc z mieszkania wzięłam ze sobą klucze i mój portfel, a co najważniejsze dobry humor. Stajnia nie była aż tak daleko od mojego domu więc dojście tam zajęło mi dosłownie tylko 15 min.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do stajni, oczekując na to że ktoś tam będzie.
-Halo? Jest tu ktoś?- powiedziałam lekko przestraszony tonem.
Nikt nie odpowiedział, jedyne co było słychać to parskanie jednego z koni. Zaciekawiło mnie to że ten koń ma otwarty boks, podeszłym do niego i powoli zamknęłam drzwiczki od jego boksu. Koń podniósł łeb z ciekawości i podszedł bliżej drzwiczek, wpierw trochę się bałam go pogłaskać lecz po chwili i tak i tak go pogłaskałam. Koń wydawał się bardzo zadowolony z tego że ktoś poświęcił mu parę minut, więc nie przestawałam go głaskać. Tak mi się spodobało głaskanie tego konia że nawet nie zauważyłam że ktoś za mną stoi.
-Ładny, co nie? To Ekwador. - ktoś powiedział.
Tak się przestraszyłam że w tym samym czasie co podskoczyłam również odwróciłam się w stronę dziewczyny która mnie aż tak wystraszyła. Nic nie powiedziałam, tylko wpatrywałam się w dziewczynę która stała przede mną.. wyglądała na całkiem miłą więc odważyłam się coś powiedzieć:
-To twój koń?- spytałam się próbując się jakoś uśmiechnąć, lecz raczej mój uśmiech zmienił się w 'grymas'.
-Nie, nie jest mój lecz stajni.- odpowiedziała i promiennie uśmiechnęła się.- Hailie. - powiedziała i podała rękę.
-Miło mi.- rzekłam.- Cara. - po chwili dodałam. - Czy przypadkiem twoje imię nie pochodzi z Angli?- zapytałam się ziewając.
-Tak, twoje chyba też.. jak się nie mylę.- spojrzała na mnie z niedowierzaniem że ja również pochodzę z Angli.
<Hailie? brak weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz