PRACA
Zapowiadał się kolejny trening dla Arant'a. Lubiłam ćwiczyć konie. Miałam zamiar zostać trenerką. Tak, to byłaby praca dla mnie w tej stajni. No więc wzięłam dobry uwiąz. Poszłam pod boks ogiera. O dziwo nie mogłam dostać się do jego łba. Był odwrócony tyłem.
-Piękny zad- zaśmiałam się do niego.
Batem poklepałam go nie mocno z lewej strony. Nie ustąpił. Powtórzyłam to trochę mocniej. Koń się zirytował.
-No dalej -mocniej pogładziłam go batem.
W końcu podjęłam ryzyko i wepchałam się ledwo omijając kopniaka.
-Pogrzało cię! -dostał z otwartej ręki w chrapy, niestety nie umiem zbyt uderzyć konia i wyszło to jak pogłaskanie. Ogier zaczął grzebać nogą w słomie. Zabrałam go tak jak zawsze na round-pen. Tym razem ciągnął strasznie mocno, nie zważając na zaciskający się uwiąz. Kiedy puściłam go luzem na round-pen'ie, usiadłam na środku. Chciałam by się ogarną i dałam mu czas by robił co chce. Kiedy zaczął stać przystąpiłam do trudnej pracy. Jednak koń nie chciał współpracować. Po wysiłku w obie strony zaprowadziłam go z trudnościami do boksu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz