sobota, 13 lutego 2016

Od Hailie

PRACA

Po łapaniu koni zostałam w stajni na dłużej. Malediwa i inne konie siedziały w zamkniętych boksach. Kiedy Rosal zajmowała się czym innym powiedziała mi żebym naprawiła zniszczone ogrodzenie. Drut przy furtce pękł a ja go właśnie naciągałam i związywałam starannie. Kiedy to zrobiłam podłączyłam prąd i patykiem sprawdziłam czy wszystko jest dobrze. Owszem było ok. Wróciłam do stajni i zaczęłam myc kopyta Malediwie, która miała je ubłocone aż po brzuch. W wiadro z ciepłą wodą wsadziłam gąbkę i wlałam szampon. W drugim wiadrze z ciepłą wodą nic nie było. Służyła do płukania kopyt. Więc zaczęłam od prawej przedniej nogi, jak zawsze. Myłam ja od góry po same kopyta a na końcu poszłam po kopystkę by dokładnie przeczyścić strzałki. Podobnie było z resztą kończyn. Pomijając fakt, że kucka nie lubiła myć tylnych nóg. Kiedy wszystko było skończone sprzątnęłam po sobie. Już miałam iść na pieszo do domu kiedy usłyszałam:
 -Biała .. -odwróciłam się.
 -O Rosal, właśnie wszystko skończyłam, mam zamiar iść do domu.
 -Pieszo? -dopytała zdziwiona.
 -Tak się składa, że nie mam mnie kto odwieźć a mam tylko kilometr. -wzruszyłam ramionami.
 -Ja cię odwiozę -zaproponowała.
 -Nie trzeba..
 -Oj, daj spokój już cię podwożę.
 I w ten sposób dotarłam do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy