niedziela, 21 lutego 2016

Od Sophie

ROZPISKA

- Chętnie. - Uśmiechnęłam się lekko, wstając. Ruszyliśmy powolnym korkiem w stronę stajni. Pomogłam nieco Felix'owi z wymianą ściółki w boksach i zagonieniem koni z pastwiska do swoich boksów.
- To do jutra. - Pożegnałam się z chłopakiem przed wejściem na teren stajni, po czym ruszyłam w stronę szosy.
- Pa! - Krzyknął jeszcze Felix, ruszając w swoją stronę. Maszerowałam rytmicznie szosą, mażąc tylko o tym, by położyć się spać. Gdy już dotarłam, wparowałam do środka, wzięłam szybki prysznic i padłam na łóżko jak martwa.

* * *

Poczułam promienie słońca, oświetlające moją twarz. Niechętnie otworzyłam oczy, ubrałam się, zjadłam coś i ruszyłam na pieszo do Stajni Nimfy. Ciekawe co u rodziców... dawno do nich nie dzwoniłam. Wyciągnęłam telefon, wybierając numer do mamy.
- Hej mamo. - Powiedziałam pełnym entuzjazmu głosem.
- Sophie! Martwiliśmy się! - Krzyknęła z ulgą. Zaśmiałam się lekko.
- Spokojnie, nic mi nie jest. Kupiłam dom i znalazłam świetną stajnię. Niestety jest nie mały kawałek drogi... właśnie idę do koni na pieszo. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
- A czy... znalazłaś już sobie kogoś? Zaczynam się o ciebie martwić...
- Nie, nie mam jeszcze nikogo. Mamo proszę, ja nie chodzę z pierwszym lepszym chłopakiem za rękę. Przecież wiesz, jakie mam do tego nastawienie.
- Wiem... jesteś jeszcze młoda.
- Mamo, skończmy już ten temat. Po tym ostatnim to na prawdę dla mnie drażniące...
- Rozumiem. Przeżywasz trochę to rozstanie, prawda...?
- Kochałam go, a on wystawił mnie do wiatru. Zostawił mnie dla jakiejś zdziry. Trudno tego nie przeżywać. - Po moim policzku stoczyła się łza. Zza wzgórz powoli wyławiały się budynki stajni.
- Muszę kończyć, papa! - Rozłączyłam się. Przed samą stajnią Felix siodłał Malediwę.

<Felix?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy