poniedziałek, 8 lutego 2016
Od Max'a
PRACA
Z samego rana trzeba najpierw nakarmić wszystkie konie. Na każdym z boksów pisze, ile mają dostawać. Duże konie po dwie miarki, kuce i mniejsze konie - pół miarki. Takim sposobem karmiłem te stajenne, bo prywatnych mi nie wolno. Boją się może, że dorzucę tam jakiegoś zielska, czy pomoczę i zgnije. W sumie, Sam chyba nie chce, abym miał tak dużo pracy, a o swojego konia zawsze dbam. Nie ma kto być tutaj podejrzliwym, jak na razie. Bo licytacje trwają, jednak. Zaraz będzie kilka koni więcej, a jak ktoś wyjedzie na kilka dni do rodziny, to też trzeba o konia zadbać. Skończyłem karmienie. Siodlarnia w ładzie, każdy dba o jej wystrój. Kilka koni, na których mało kto jeździ mają bardzo dużo energii i trzeba je jakoś wybiegać. Wziąłem się za Łexi, Łezkę, Dumaja Dastine, Harpona, Domino, Moliera Makao de Mia, Emiranta, Ekwadora, Szaranta, Origammy i Wizuara. Trochę tego dużo, bo jedenaście, ale jakoś się dało wybiegać. Kilka koni nie potrzebowało bardzo dużo biegania. Tak zleciało mi pół dnia, może trochę więcej. Ale przynajmniej mogłem pomóc, a to od niedawna moja praca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz