PRACA
Wstałam rozleniwiona. Nie miałam pomysłu na dzień. Przypominało mi się o czymś i od razu humor mi się poprawił. Poszłam do kuchni. Spojrzałam na godzinę. 12:30. Zjadłam śniadanie. Umyłam się. Ubrałam i umalowałam. Miałam spotkać się dziś ze znajomymi. Jednak przyszedł sms. Okazało się, że spotkanie odwołane. Więc postanowiłam odwiedzić stajnię. Może tam znajdę coś do roboty. Nie myliłam się. Po przyjściu czekało mnie wynoszenie gnoju. Jak ja tego nie znoszę. Mimo to wolę coś porobić niż bezczynnie siedzieć w domu przed telewizorem. Taczka dzisiaj była wyjątkowo lekka. A w boksie Okaryny nie było aż tak źle. Szybko się uwinęłam. Potem pozamiatałam w stajni. Na koniec wytarłam kurze w stajni. Poukładałam wszystko na swoje miejsce. Mam na myśli, szczotki, ogłowia, szampony, popręgi, czapraki i inne duperele. Kiedy skończyłam Ros zaproponowała mi jazdę w teren. Nie odmówiłam. Ja na Fini a Rosal na Szarancie. Było świetnie. Dzień uważam za udany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz