poniedziałek, 15 lutego 2016

Od Max'a

PRACA

PRACA

Dziś tylko dwie jazdy indywidualne, które przypadły właśnie mi. Dziewczyna, która wybrała sobie Sfill'a miała przyjechać już za chwilę. Przyznała, że potrafi tylko kłusować i galopować, żadnych przeszkód i tak dalej...chciałem nauczyć ją czegoś więcej. Po chwili była już w stajni. Konia musiała przyprowadzić z padoku, niestety był cały ubłocony i brudny. Musiałem pomóc jej czyszcząc koniu kopyta i kiedy poszła po siodło trochę poprawiłem szybko jego sierść. Niedokładnie go wyczyściła, a to bardzo przeszkadza koniu w jeździe.
- Hej, ale on jest jeszcze brudny. Przejedz go ręką, wyczujesz jeszcze sklejki na brzuchu i na nogach. Popraw to, ja pójdę jeszcze po ogłowie.
Powiedziałem i poszedłem. Po chwili, kiedy wróciłem, koń aż błyszczał.
- A jak teraz? Już mniej brudny?
Spytała dziewczyna. Poklepałem konia i ściągałem mu kantar.
- Tak, już ok. Zakładasz sama ogłowie?
- Nie potrafię.
- Chodź, tu, z mojej strony...najpierw wodze i wytok na szyję, tak...teraz złap o tutaj. No i obejmij pysk konia, o właśnie tak. Nie chce otworzyć pyska, to musisz tutaj włożyć mu do pyska kciuk. Dobry koń, bardzo dobrze. Pozapinaj mu to, na między nachrapnikiem i skośnikiem, a chrapami mają się mieścić trzy palce. A tu, między podgardlem, a koniem - pięść. Ok, to czas na siodło...
Nadawałem tłumacząc jej wszystko po kolei. Buntowała się trochę, widziałem, ale spełniała moje polecenia. Zapięła popręg i dociągała go stopniowo. Pomogłem jej trochę, robiła to tylko rękami, kiedy trzeba w to włożyć siłę całego ciała. Wreszcie dopasowała strzemiona i na ujeżdżalni wsiadła na konia.
- Ok, dwa kółka stępa, potem do kłusa.
Powiedziałem. Korygowałem większość jej błędów, kazałem zrobić jeszcze koło od ściany do ściany i kłus. Z tego kłusa przeskoczyła pierwszą przeszkodę, maleńką kopertę. Później galop, który szedł jej bardzo źle.
- Trzymaj się, trzymaj...
No i spadła. Spytałem, czy nic się nie stało, nic takiego.
- Proszę pana, bo ja...nie umiałam galopować. To był mój pierwszy galop.
- Wsadziłbym cię na innego konia, mniej wybijającego, jakbyś tylko o tym wspomniała...wsiądź na konia i postępuj chwilę.
Poszedłem po lonżę i bat. Podejście drugie, na lonży. Udało się jej się jakoś przykleić tyłek do siodła. Teraz już było ok. Przeszła do stępa i skończyła jazdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy