SPOTKANIE RODZINNE
Zastanawiałem się nad tą całą sytuacją. Chciałem sprzedać dom, ale musiałbym mieć pewność, że ktoś go kupi. Powiedziałem o tym Sam i zaczęliśmy szukać ogłoszeń o tytule ' kupę dom'. Było ich pełno i tylko kilka z mojego miasta. Nagle zobaczyłem nazwisko mojego kumpla z klasy. To taki mega bogaty gościu, który mieszkał w willi. Zadzwoniłem do niego z tą ofertą. Powiedział, że jeszcze dziś przyjedzie.
- Mój dom będzie gotowy za dwa dni.
Powiedział Felix.
- Więc będziesz mieszkał jeszcze dziś i jutro tu. Jeszcze tu.
Uśmiechnęła się Samanta. Pocałowałem ją, kiedy obok mnie przechodziła. Ona jest taka rozsądna i zawsze potrafimy znaleźć swój język...
- Ktoś przyjechał jakimś...ferrari.
Odezwał się nagle mój brat.
- To Damian.
Odpowiedziałem.
- Idę obczaić furę!
- Stój, szalony. Nie tak prędko, obrazi się i domu nie kupi.
Zaśmiałem się łapiąc go za ramię. Ten z niezadowoleniem (udawanym) usiadł i pogłaskał psa. Koleś rozejrzał się po domu, więc zaczęliśmy pakować nasze rzeczy. Był już późny wieczór. Powiedział, że kupi dom jutro, wieczorem.
***
Następnego dnia poszliśmy wszyscy do stajni. Ja wreszcie mogłem wsiąść na Bianke. Miałem cały ekwipunek. Wyczyściłem klacz i osiodłałem, założyłem ochraniacze, bo mamy zamiar skakać. Ruszyłem na ujeżdżalnię. Mój koń był spokojny. Ale młody, więc nie rozumiał wielu poleceń człowieka. Ustawiałem po kolei wyższe przeszkody. 30 cm, 50cm, 70cm...wreszcie przy metrze koń się zawahał. Bardzo dobrze jej szło, ale musiałem z niej zsiąść i dopiero przekonać ją do przeskoczenia. Udało się, więc przeskoczyła ostatecznie jeszcze 5 cm więcej i dałem jej odpocząć. Kiedyś będzie wspaniałym koniem skokowym, czułem to. Po stępie zsiadłem z niej, rozsiodłałem, a Felix chciał ja wyczyścić. No i pozwoliłem mu. Podszedłem z jednym pytaniem do Sam.
- Sam, a co z psem? Będzie mógł u nas mieszkać?
<Samanta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz