PRACA
Tak, ktoś do mnie zadzwonił. Czy można jeszcze jedną indywidualną jazdę na koniu o imieniu Arant de Fonse. Zgodziłem się, jeżeli jeździec jest pewny swoich umiejętności, to jak najbardziej. Ale teraz siodłam Bianke. Mój brat też ma indywidualną, na Bianke. Wsiadł szybko na konia i jazda się zaczęła. Stępował po dużej hali do momentu, kiedy kazałem mu przejść do kłusa. Bianke reagowała niezwłocznie. Kłusowała płynnie i sprężyście, to czas żeby Felix zaczął skakać.
- To co, Nieziemski Psycholu? Pokicamy trochę?
Zadałem pytanie, na które i tak znałem odpowiedź, więc jej nie oczekiwałem. Ustawiłem kopertę.
- Najedź kłusem na przeszkodę, klepnij ją tym batem, półsiad i...dobrze.
Wydzierałem się.
- Jak na młodego konia, to zachowuje się wspaniale.
Powiedział Psychol i poklepał Bianke. Ustawiłem mu wyższą przeszkodę, niech nie będzie taki cwany, mój koń też ma humorki...
- Ile to ma centymetrów?
- Pół metra, a co? Cykasz się?
- Nie...
Burknął i zagalopował.
- Trzymaj się w tym siodle kolanami, bo spadniesz. PÓŁSIAD, ta przeszkoda nie ma dwóch metrów, że będziesz mi konia zadem obciążał. Pochwal ją, starała się.
Dobra, kazałem mu przejść do stępa. Kolejna jazda. Tylko na pół godziny, bo nie mieli czasu. Stęp, kłus na Arancie...wreszcie galop i się zaczęło. Strzelanie baraknów, odskakiwanie i tak dalej... Ale widać było, że dziewczyna jest zaawansowana. Inaczej by sobie nie poradziła, a nawet się w siodle nie zachwiała. Wreszcie odpoczynek i mogłem iść do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz