SPOTKANIE RODZINNE
Co to za ubrania! Ba bachorzyca mi je podłożyła. Ciekawe co o tym myśli Max?
-Ja to pierwszy raz na oczy widzę! - wrzasnęłam do niej.
-To skąd się wzięły w twojej szafie.
Powiedziała i rzuciła nimi w moją stronę.
-To czemu grzebałaś mi w szafie. - chwyciłam Max'a za dłoń, chyba dla tego by mnie trzymał abym do niej nie podeszła, bo na pewno dostałaby strzała w ryj.
Zaraz w progu zobaczyłam całą rodzinę Max'a.
-O co tu chodzi? - spytała mama mojego Misiaczka.
-A wiec tak. - zaczęła, chciałam wysłuchać jej historii. - Przyszłam di ich pokoju, aby położyć się, bo z wami straszna nuda. I jak siadałam zobaczyłam, że z szafy Max'a i Samanty wystaje kawałek ubrania z klipsem. No takim jak jest w sklepie.
-Kłamiesz!
-Sam. - powiedziała Jego mama.
W tym czasie Lucy ustała obok mamusi udając niewiniątko.
-Jeśli to ukradłaś przyznaj się. - powiedziała mama Max'a.
-JAK PANI MOŻE NIE WIERZYĆ DOROSŁEJ OSOBIE, TYLKO DZIECKU!
-No tak. Po prostu znam moją córkę, nie zrobiła by czegoś takiego.
-A tak by the way. - wzięłam do ręki bluzkę. - Nie nosze takich szmat!
-Sam tak sama się pogrążasz.
Nie mogłam ich już słuchać. Wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Usiadłam na ławce przed blokiem.
<Max??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz