PIERWSZY DZIEŃ W STAJNI NIMFY
-Ahha- parsknęłam zamyślona. Po chwili dodałam: -Zgubmy ich!
-Nawet nie wiesz jacy są upierdliwi, nie będzie tak łatwo- westchnęła.
-Przypomnisz sobie od razu galop- zaśmiałam się i żwawo ruszyłam moją kucką galopem. Zaraz za mną ruszyła Duma.
-Ejj, Duma stoop, nie kazałam ci galopować!! -słyszałam głos Cary. Obejrzałam się do tyłu. Okazało się, że umie się trzymać w siodle!
-Dawaj, dawaj bo nas nie dogonisz! Duma galoop! -zawołałam ze śmiechem. Mocno popędziłam z krzyża Finę a ona strzeliła jak z procy. Skręciłyśmy w drogę leśną. Dobrze znałam ten teren. Łatwo zgubić tu kogoś. Galopowałyśmy tak by robić jak najwięcej zakrętów. Za nami jechały w oddali dwa samochody. Skręciłam szybko w prawo. Konie były już zmachane. Wgalopowałam w las a za mną Cara na Dumię. Drzewa były gęste i uprzedziłam Carę, że kłusujemy. W koronach drzew szybko znalazłyśmy miejsce by się schować z końmi. Postępowałyśmy troszkę wokół drzewa i zsiadłyśmy. Poluźniłyśmy popręgi i puściłyśmy obok siebie konie. Na szczęście klacze doskonale się dogadywały (pomijając trudną Finę)
-Łoooł -na wydechu powiedziała dziewczyna. -To było ...
-Świetne- dokończyłam za nią.
-Powiedzmy- zaśmiała się wraz ze mną.
-Mam na szczęście picie i coś do jedzenia -wyjęłam z plecaka, który miałam na plecach dwa batony i kanapkę przekrojoną na pół. Do tego wodę truskawkową. Razem zjadłyśmy.
<Cara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz