niedziela, 14 lutego 2016

Od Max'a

PRACA

Ok, znów trzeba było zerknąć w dziennik. Jeszcze pięć grupowych. Teraz podzielona na dwie grupy - młodszą i starszą - grupa skokowa. Mają ustalone konie, przez Sam. Zaczęła grupa młodsza. Skakali do metra. Ustawiałem im kolejno szeregi. Stęp - cavaletti, drągi, kłus - koperty i niskie przeszkody, galop - stacjonaty i oksery. Potem grupa starsza, która skakała półtora metra i więcej. Był jeden upadek podczas takiej metr sześćdziesiąt. Trzeba było dzwonić po karetkę, więc położyłem rannego na słomie, konia sprzątnąłem z drogi kolejnym skaczącym i powiedziałem im, że mają skoczyć to jeszcze po dwa razy i stępować. Dość szybko przyjechali po rannego. Pomogłem ekipie go przenieść i musiałem już zaczynać kolejną jazdę. Grupa, do której uczęszczało tylko dwóch chłopaków i była to grupa do wyścigów w galopie. Więc dobrałem im Dumę i Szaranta de Painte. Oczywiście musieliśmy iść na dużą halę. Jest wręcz ogromna i koniom na cwał spokojnie wystarczy. Stęp - ćwierć koła starczało koniom, ale zrobiliśmy dwa. Potem kłus, tak na rozruszanie się i galop. Kazałem im zacząć spokojnym galopem i dodawać, kiedy konie przejdą w cwał - mogłem ich pochwalić. Stało się tak, więc konie dostały odpoczynek, potem stanęli na lewej ścianie obok siebie i ze stój natychmiast zagalopowali i zacwałowali. Szybsza oczywiście była Duma, bo Szarant jest po prostu dziki, a nie szybki. Skończyliśmy jazdę na stępie i kolejna jazda. Jazda zaawansowanych i jazda rehabilitacyjna. Szybko się skończyły, kiedy zadzwonił do mnie telefon...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy