czwartek, 25 lutego 2016

Od Sarah

PRACA

Dzisiaj wstałam szczególnie wcześnie, by dopaść Rosal szykującą się do pracy. Nigdy nie zdążyłam zobaczyć wychodzącej współlokatorki, więc teraz nadarzyła się okazja. Kiedy odkładała gazetę na stół, wyskoczyłam z mojego materaca, włożyłam wełniane kapcie i ruszyłam do kuchni. Droga nie była daleka, więc po kilkunastu sekundach znalazłam się w pomieszczeniu.
-A ty już nie śpisz?-zdziwiła się kobieta.-Ale przecież szósta jest!
-No, wiem.-odparłam siadając naprzeciwko współlokatorki.-Ale chociaż raz nie mogę usiąść z tobą rano przy stole?
-A, możesz, tylko ja za chwilę zmykam. Herbaty, kawy?-spytała.
-Wiesz, na razie nie mam ochoty.-odparłam.
-No, to idź się odśwież i przebierz, po czym tu wróć.-rzekła, nie tyle, co zaproponowała.
-Okej.-rzuciłam krótko i wyszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. W kabinie na malutkiej półeczce stał szampon i żel po prysznic. Po lewej stronie wisiał samotnie ręcznik. -*Tu jest raj*-pomyślałam, po czym sięgnęłam po kurek. Odkręciłam zimną i ciepłą wodę, co w efekcie dało letnią. Poczułam, jak woda spływa po moich włosach, do pleców, a później po nogach i ląduje w brodziku... To było przyjemne. Zaczęłam podkręcać ciepłą wodę, aż zaczęła lecieć para. Zostawiłam kurek, po więcej już podgrzać nie można było i umyłam włosy szamponem. Kiedy to zrobiłam, spłukałam pianę i nałożyłam na swoją gąbkę zielony, przeźroczysty żel. Obmyłam nim całe ciało, po czym założyłam ten fioletowy, samotny ręcznik. Włosy moje zostały mokre, ale przeparadowałam do "mojego pokoju" i wyciągnęłam z szafy jeszcze jeden. Założyłam go na włosy i zabrałam się za szukanie suszarki. Po paru minutach wyciągnęłam ją z szafy i wysuszyłam włosy. Później powycierałam się i założyłam ubrania. W czarnej bluzie przyszłam do Rosal do kuchni.
-Długo ci zajęło, ja muszę już iść.-spiła ostatni łyk kawy.-Do zobaczenia, zamknij za mną drzwi, pa!
Kiedy wychodziła, cmoknęła i pomachała ręką na odchodne, po czym zamknęła drzwi. Ja zaparzyłam sobie herbatę i tempem żółwia wypiłam. Ruszyłam ku drzwiom, bo ktoś musi zadbać o koniki! Teraz byłam jakby zastępczynią Max'a, a nikt teraz pewnie do stajni nie przychodził. Kiedy tam weszłam, doznałam szoku. Stajnia wyglądała, jakby przeszedł przez nią istny huragan! Westchnęłam ciężko i zamiotłam podłogę przed boksami jak i w siodlarni, by później się tam nie krzątać. Od razu wyczyściłam sprzęt, a kiedy miałam wychodzić, by zająć się stajnią, umyłam jeszcze podłogę w siodlarni. Wyczyściłam boksy i umyłam w nich podłogi. Włożyłam do nich świeżej słomy, a później zaczęłam czyścić ściany stajni. Wprowadziłam wcześniej wypuszczone przez Rosal konie do boksów i na tym skończyła się moja praca. Kiedy zmęczona opadłam na siano, Rosal napisała do mnie SMS'a.
~Zajmiesz się stajnią?~ napisała.
~Ale tu nie ma czym się zajmować. Żart, już zrobione, dawno.~odpisałam.
~ (: ~ Rosal wysłała emotikonę, a ja czekałam na jeźdźców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy