ROZPISKA
Dziewczyna, której imię brzmiało Sophie, powiedziała że wychowywała się z końmi. Ona to miała szczęście...ja nawet na to nie wpadłem w tym wieku. Posiadaliśmy mnóstwo koni, ale ja wolałem iść do kolegi, pograć w piłkę...praktycznie nie pamiętam żadnego z moich koni. Ale interes szybko legł w gruzach, kiedy to konie zaczęły poważnie chorować.
- Ja zacząłem jeździć niedawno. Jestem bardzo niedoświadczony, ledwo co się trzymam w siodle w galopie.
Wtedy zobaczyłem komendę, na którą wszystkie konie miały się rozdzielić i galopować. Przypominałem sobie, jak to się robi, lewa łydka do przodu, prawa do tyłu i galop! Tak galopowałem na, jak się okazało, wspaniałym koniu. Bardzo mi pasowała owa klacz. Była taka spokojna i delikatna. Niezbyt wybijała w galopie, więc mój pierwszy samodzielny galop był dość przyjemnym odczuciem. Kiedy przeszliśmy do kłusa i do stępa, Sophie podjechała do mnie.
- To mój pierwszy raz galopem. Tak samodzielnie.
Uśmiechnąłem się nieśmiało.
- I jak?
Zerknęła na mnie.
- Świetnie. Wracamy już?
- Jedziemy w stronę stajni, więc chyba tak...
<Sophie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz