środa, 24 lutego 2016

Od Sarah

PRACA

Jakoś wywlokłam się spod kołdry i w piżamie ruszyłam ku kuchni. Tam nie było Rosal, ale zostawiła dla mnie miseczkę musli. Usiadłam nad miską i wzrokiem poszukałam łyżki. Kobieta również zadbała o łyżkę. Nalałam sobie mleka, które również tu stało i zaczęłam jeść pyszne musli z egzotycznymi, suszonymi owocami. Kiedy skończyłam, poszłam do swojego pokoju i przebrałam się. Gdzie poszłam? Oczywiście, po tej samej dróżce, po tym samym chodniczku, potem znowu po dróżce prosto do stajni Nimfy. Było już tłoczno. Spojrzałam na zegarek. Ósma pięćdziesiąt. W sumie...to co się dziwić? Poszłam do boksu Asysza. Kiedy chciałam już wejść do jego boksu, zatrzymał mnie głos Rosal.
-Wypełnisz swoje obowiązki stajenne i pomożesz Max'owi w szukaniu siodeł, czy czegoś tam...? Oczywiście, za niemałą sumkę.-rzekła, kiedy się odwróciłam.
-Jasne.-mruknęłam.-To ostatnie zrobię z wielką przyjemnością...-dodałam z sarkazmem.
-No i dobrze, zmykaj.-uśmiechnęła się i poszła do biura.
Najpierw zaczęłam zamiatać stajnię. Kiedy to zrobiłam, wypuściłam konie z boksów. Nawet te prywatne, a co? Niech się koniki wybiegają. Wyrzuciłam obornik i zamiotłam oraz umyłam podłogi w boksach. Później wyłożyłam ściółkę i zajęłam się prętami, oślinionymi przez konie. Zaczęłam je szorować ściereczką, po czym były jak nowe. Umyłam podłogę w siodlarni i zajęłam się sprzętem. Czapraki już wysychały, a ja już wyszłam ze stajni. Ruszyłam w kierunku Max'a, przeglądającego dziennik jazd.
-No jestem. W czym mam ci pomóc?-mruknęłam stając przed chłopakiem.
Ten na chwilę oderwał wzrok od dziennika i spojrzał na mnie.
-Zginęły cztery siodła. Wiesz o tym coś może?-uniósł brwi.
-Nie, sorry.-odwróciłam się, gotowa, by odejść, ale Max złapał mnie za ramię.
-Chociaż pomóż.
Odwróciłam się do chłopaka i spojrzałam w jego oczy. I tak zaczęliśmy szukać siodeł. Jedno było na dachu stajni, nie wiadomo jak. Max trzymał drabinę, a ja wchodziłam szczebel po szczebelku, jednak szybko. Kiedy stałam na dachu, usłyszałam Max'a.
-Zrzuć to siodło, bo spadniesz, jak będziesz schodzić.
Więc rzuciłam siodło na ziemię i zeszłam. Zaczęliśmy szukać następnych, a kiedy je znaleźliśmy, zaczęliśmy je czyścić i...rozmawiać. Max jest fajny, choć na początku wydaje się być taki głupio mądry. A później mogłam już wrócić do swoich zajęć, czyli przesiedzenia całego dnia w boksie Asysza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy