PRACA
Teraz druga jazda indywidualna. Ostatnia na dziś. Dziewczynka, która przyjechała, miała siedem lat, galopowała i skakała...szczęka mi opadła. Sama przyniosła sprzęt, wyczyściła konia, którego jej przydzieliłem - Nimfę i bezbłędnie osiodłała.
- Gdzie wcześniej jeździłaś konno?
Spytałem, kiedy wchodziliśmy z koniem na ujeżdżalnię.
- Za granicą. Codziennie w ferie i wakacje w Austrii, tam mieszka mój tatuś. Zawsze też przyjeżdżam do stajni na weekendy, z mamą.
Odpowiedziała mi. Ale ona ma dzieciństwo...uczyć się w takich stajniach, ma wielki potencjał, koniecznie musi wybrać skoki lub ujeżdżenie.
- Jeździsz tam skokowo, czy ujeżdżeniowo? A może rekreacyjnie?
Na moje ostatnie słowo spytała cicho 'jak?'.
- No...skaczę.
Odpowiedziała. Wsiadła samodzielnie na konia i ruszyła stępem. Ustawiałem jej drągi na stęp. Nakierowywała na nie konia, który pod jej lekkością mógł wysoko podnosić nogi, co dodało Nimfie urody i wdzięku. Nie wspominam o postawie dziewczynki...jej. Przeszła w kłus, postawiłem szereg pięciu wysokich kopert i niską stacjonatę na koniec. Koń skakał z jeźdźcem perfekcyjnie, zastanawiało mnie jak można nauczyć się tak jeździć w maksymalnie cztery lata. Wreszcie galop, wysokie skoki, metr.
- Skakałaś już takie przeszkody?
Spytałem.
- Wyższe...
Odpowiedziała. Trochę podwyższyłem. Wszystko bardzo dobrze... wreszcie do stępa i koniec jazdy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz