ROZPISKA
- Chętnie. Tylko pójdę po jakiegoś konia... - Uśmiechnęłam się lekko i pomknęłam do stajni. Na szczęście nikt nie jeździł na Rosalett. Klacz widząc mnie, zarżała przyjacielsko, wychylając łeb zza drzwi boksu.
- Cześć kochana... - Szepnęłam, otwierając zasuwę i wyprowadzając klacz. Wyczyściłam ją szybko, osiodłałam i wyprowadziłam na zewnątrz.
- Przepraszam że tak długo, ale ktoś wstawił ją do boksu całą brudną. Nie wyczyścił jej nawet kopyt... zapewne jakiś zarozumiały bogacz, co sypie hajsem na prawo i lewo. - Prychnęłam podirytowana, zwinnie wskakując na grzbiet klaczy. Poczułam, że mam nierówne strzemiona. Położyłam nogi na poduszkach kolanowych i sprawnie wyregulowałam je odpowiednio do mnie.
- To gdzie jedziemy...? - Spojrzałam na Felix'a.
<Felix?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz