PRACA
Dzisiaj pomagałam Rosal na jeździe. Prościej mówiąc prowadzałam dzieciaki. Nie wiem jak kucyków to nie nudzi. Ja tam ziewałam. jednak leprze to niż gnój. Rozebrałam kucyśka po jeździe. Nagle przyszła Ros.
-Na dziś nie koniec- zaśmiała się.
-Kurde, a myślałam- zawtórowałam.
-Wynosisz boks od Okaryny -teatralnie poważnie powiedziała.
-A myślałam, że wyjdę z honorem -opuściłam ręce w śmiechu.
-Nie ma tak łatwo -wyszczerzyła się i opuściła stajnię.
-Ohhh.. -burknęłam. -Nie no luz, lubie gnój- parsknęłam.
Wzięłam widły. Potem poszłam po taczkę. Kiedy zabrałam się do roboty do stajni weszła Sam. Z dwójką dzieci zaczęły szykować jakieś wysokie konie. Super.. nie ma to jak publiczne wynoszenie gnoju- pomyślałam. Kiedy skończyłam wysypałam to ładnie ściółką. W tym przypadku słomą. Potem dałam jej pół kostki siana, żeby nie miała pusto. Zaraz napisałam sms'a do Ros 'Skończyłam. Jadę.'. Zadzwoniłam do mamy, która miała po mnie przyjechać. Zaraz za wibrował mi telefon. Przyszedł sms. 'Pa :)'. Był on od Rosal. Więc z uśmiechnięta buźką skończyłam ten dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz